Pakując się przed każdym wyjazdem zawsze mam problem – czy o niczym nie zapomniałem, czy wszystko, co niezbędne już mam spakowane? Doświadczenie pokazuje, że zwykle czegoś się zapomina. Pół biedy, jeśli to tylko pierdółka, bez której można się obyć. Gorzej, gdy zapomnimy czegoś dużo bardziej istotnego, jak na przykład aparatu z naładowanymi akumulatorami, albo latarki. Dlatego postanowiłem zebrać w formie artykułu najważniejsze akcesoria zarówno przy spotkaniu plenerowym, jak i na dłuższej zasiadce.
Na początek tzw. oczywistości, czyli:
- środki czystości: mydło, pasta i szczoteczka do zębów, ręcznik, papier toaletowy;
- leki: standardowy komplet „na wszystko”, Aspiryna (wiadomo, nie ma lepszego medykamentu), Strepsils/Septolete (cokolwiek na zabicie bólu gardła), krople żołądkowe (na polowym żarciu łatwo o rozstrój), Stoperan (bo nie ma nic bardziej upierdliwego niż... ;)), Zyrtec/Amertil/itp. (dla alergików), bandaże i plastry też się czasami przydają;
- naczynia, sztućce (ja mam harcerski kocherek, w którym jest wszystko, co niezbędne, a zajmuje bardzo mało miejsca i niewiele waży), do kompletu butla gazowa no i nie zapominajmy też o zapalniczce;
- lodówka turystyczna (jeśli nie chcesz, aby robaki się zagotowały, albo wędlina biegała);
- worki na śmieci (zastosowanie zgodnie z przeznaczeniem, żeby nie zostawiać po sobie syfu, ale mają też wieeele innych przydatnych zastosowań);
- odpowiedni ubiór (to już pozostawiam każdemu do rozsądnego doboru, do przewidywanych warunków i czasu trwania zasiadki);
- woda pitna (moje zapotrzebowanie przeliczam zwykle na 5 l/dzień – lepiej za dużo jak ma braknąć);
- jedzenie (dowoli, ale standardy to: zupki chińskie, gotowe dania w słoikach, konserwy turystyczne, kiełbasa podsuszona lub „zafoliowana”, ale ta druga tylko, jeśli dysponujemy lodówką, no i chyba najważniejsze – pieczywo; dobrze też pomyśleć o warzywach - pomidorach, ogórkach, cebuli; kawa, herbata, cukier dla tych, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez „małej używki”);
Bardzo przydatne:
- dobra latarka, a najlepiej dwie (jedna czołowa, druga mocniejsza i dobrze, gdyby była wodoodporna);
- czapka (latem z daszkiem, na chłodniejsze pory najlepiej polarowa z nausznikami);
- okulary słoneczne/polaryzacyjne;
- ciepły koc (przydaje się znacznie częściej niż by się wydawało);
- krzesełko, fotel, stołeczek, czy cokolwiek do posadzenia zacnej części ciała (siedzenie na „glebie” rzadko wychodzi na zdrowie);
- środek na komary (oj bardzo często się przydaje);
- aparat fotograficzny i zapasowe akumulatorki;
- ostry, mocny nóż (chyba nie wymaga komentarza);
Często się przydają:
- coś przeciwdeszczowego – płaszcz, pałatka, etc;
- kalosze, albo gumowe chodaki (poranna rosa jest bardzo nieprzyjemna);
- warto znaleźć trochę miejsca w bagażu i obok papieru do pupy zapakować małą saperkę;
- multitool, albo scyzoryk wielofuncyjny;
- siekierka, w razie chęci rozpalenia ogniska może się przydać;
- ręczniki papierowe;
Jeśli wyjazd ma charakter bardziej integracyjny niż wędkarski to dochodzą do tego kolejne istotne elementy, a raczej dobre rady:
- jeśli palisz to zabierz przynajmniej cztery zapalniczki (często się gubią) i dwa razy więcej fajek niż myślisz, że jesteś w stanie spalić (chyba, że chcesz się przekonać jak ciężko jest znaleźć w sobotni wieczór w pełni trzeźwego kierowcę i namówić go do jazdy na najbliższą stację benzynową);
- jeśli zamierzasz pić to weź dwa razy więcej alkoholu niż myślisz, że będziesz w stanie wypić, bo zwykle i tak brakuje, zwłaszcza tyczy się to piwa;
- kieliszek, a najlepiej dwa lub więcej (ani z gwinta, ani z kubków nie pije się dobrze);
- jeśli zabierzesz tyle alkoholu, żeby „wystarczyło” to weź o połowę mniej sprzętu wędkarskiego, a najlepiej jedną wędkę i pudełeczko akcesoriów (biorąc więcej jedynie zwiększasz ryzyko strat, a szans na złowienie ryby nie);
- będziesz potrzebował dużo wody mineralnej w butelkach półtoralitrowych;
- słodkie napoje, albo soki (tak na „popitkę” jak i na rozruch – cukier stawia na nogi);
- jakiś energetyk na niedzielny powrót, jeśli preferujesz – zwłaszcza dla kierowców;
- mocna siatka na ryby (nie wiesz, po co? Żadna lodówka turystyczna nie jest w stanie schłodzić takiej ilości piwa, jaka może spokojnie leżakować w nurcie rzeki wewnątrz siatki);
Oczywiście nie pisałem o takich oczywistościach jak dokumenty, czy śpiwór, bo o tym chyba nie da się zapomnieć. Założyłem także, że wędkarzem jest osoba pełnoletnia! Mogłem przy tym zapomnieć o czymś istotnym, więc mile widziane propozycje, bez których Wy nie wyobrażacie sobie wyjazdu.
Człowiek przygotowany na wszystko :)
Kamil Szymczak *Mekamil*
Komentarze
Żartowałem.
Kamil napisał: \"Oczywiście nie pisałem o takich oczywistościach jak dokumenty, czy śpiwór, bo o tym chyba nie da się zapomnieć\"
Zapewniam Cię, że można.
A tak całkiem serio. Po wielu latach doświadczeń, że po przybyciu na miejsce zawsze wychodzi, że czegoś zapomniałem, niezbędne rzeczy są na stałe zapakowane w odpowiednich torbach na odpowiednie wyprawy (tak jak wędki, każda na inną rybę, nie uznaję uniwersalnych) i wszystko stoi na swoim miejscu w garażu. Kiedy trzeba po prostu biorę odpowiednią torbę z przekonaniem, że to co ma być to jest. Ale też nauczony doświadczeniem z reguły nikomu się nie chwalę tym co mam. Bo zawsze było tak, że ja mam wszystko a inni prawie nic i pożyczają ode mnie a potem za cholerę nie mogę poznajdywać tego co komu pożyczyłem. Nada kupić nowe by komplet był i czekał następnej okazji (do pożyczenia :) ).
A ogień to i denkiem od butelki się rozpalało.
Marian pamiętasz ubiegłoroczną wyspę? Nigdy do końca nie można było być pewnym co w garku się znajdzie.
Najdziksza mieszanka to chyba był gulasz z Fasolką i gołąbkami tudzież innymi pulpetami :) :) :) :).
W każdym bądź razie każdą słoikową potrawę ratowała duża ilość pieprzu, chili i ostrej papryki :) :): :) :). Dozowane w proporcjach na wyczucie.
Ręcznik przydaje się także po wędkowaniu. Przed złożeniem teleskopów, zawsze wycieram je z kurzu i brudu a w deszczowe dni wycieram nim wodę.
Drugą niezbędną rzeczą są uszyte z ortalionu nogawice. Zakładam je na spodnie i wiąże trokami do paska. Używam ich gdy trawa jest mokra, np. po deszczu lub rano gdy jest rosa. Polecam je wszystkim, bo mają kilka zalet. Są lekkie. Nie krępują ruchów ciała. Złożone nie zajmują dużo miejsca i są wystarczającą ochroną przed przemoczeniem spodni. Ich wykonanie kosztowało mnie dosłownie kilkanaście złotych.
PS. Dzięki za miłe słowa po zabanowaniu mnie na PW. Tym razem chłopcy-radarowcy przesadzili w niczym usprawiedliwionej głupiej nadgorliwości i bez żalu wyciąłem ten niedorozwinięty portal z moich \"favorites\" ... ja też mam nożyczki. :grin
Kamilu, myśmy jadąc z Bulbą na ubiegłoroczną Noc Traperów zapomnieliśmy namiotu. Błahostka niby.
Chyba byliśmy z Bulbą fanami filozofa z Królewca co to \"niebo gwiaździste\" nad nami......
Pozdrawiam
Paweł
@ Piwoniusz. Też się wyniosłem z tamtego portalu.
Po prostu mnie przerósł. Natomiast po długim podglądaniu zarejestrował się tam, korzystający z mojego mobilnego łącza, mój siostrzeniec.
Oczywiście, wyśledzono i napisano publicznie, że to ja odgrzewam stare kartofelki.
Prezentują ostatnio żenujący poziom.
to koniecznie musiałem przeczytać.
Ponieważ brzmiało znajomo (jarokowal)pomyślałem
że może szukał rodziny?
A jak by dociekł, że ze 3 konta są z tego łącza na NK, to bym chyba dostał bana, mimo żem nieobecny.
Wracając do tematu, nie sugeruję słownika w plecaku a jedynie litr Pana Tadeusza. ;)
To już nawet woda nie jest potrzebna.. Że o innych zanętach nie wspomnę...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.