Wieprz to dzika rzeka, ostro tu meandrująca pośród łąk i zagajników, z niedużymi oczkami wodnymi w okolicy. Niestety w tym rejonie jest już trochę szersza, a więc i płytsza. Ale przy brzegach są kilku metrowe doły i rynny.
W okolicy mojej strony rzeki są może 3 mieszkania, a do najbliższej wioski jest kilka kilometrów, co powoduje, że często przez tydzień nie widziałem na rybach żywej duszy, ludzkiej oczywiście, bo zwierząt jest mnóstwo: żurawie, czaple, bociany. Bliskość lasu i bagien daje nam możliwość spotkania z dzikiem, łosiem, jeleniem, czy sarną. Prawdziwym rarytasem jest bielik. No ale nie o ptakach miałem pisać.
Dzikość rzeki daje nam niezwykłe pole do popisu. Występują tu praktycznie wszystkie gatunki ryb, jakie są w polskich rzekach. Na szczególną uwagę zasługują duże leszcze, płocie czy jazie. Z drapieżników spore szczupaki i okonie. A z tych większych ryb karpie, brzany i czasem ładny sum. Niestety największe silury wolą nieodległą Wisłę, do której spływają.
Mnogość miejscówek sprawia, że dla każdej metody znajdzie się miejsce. Ja najczęściej łowię tam na przystaweczkę, DS, czy spinning. Ostatnio ten cięższy, co pozwoliło mi dobrać się do sandaczy, które wcześniej były tylko przypadkiem.
Miejscowi łowią w różnych porach roku. Wiosną przede wszystkim piękne jazie, oczywiście na groszek, ale nie dlatego, że na spinning nie biorą, wręcz przeciwnie. Tylko oni od lat tak łowią. To zazwyczaj tacy ludzie jak ten starszy pan, niestety nie chciał pokazać twarzy.
Latem łowi się w zasadzie wszystko czego dusza zapragnie. Przy burtach brzaniska i klenie. Za ujażdżkami przede wszystkim płocie, leszcze i wielkie krąpie (nawet ponad kilo), ja zazwyczaj łowiłem je na pszenicę. Nic tak nam nie zwiększa szansy jak kilkudniowe nęcenie. Warto zanęcić kilka miejsc, ponieważ zazwyczaj jak ryba zerwie się z haka to jest przerwa, a po co siedzieć jak w drugim miejscu one będą brać? W takich miejscach, jeśli rybki przestają brać, dobrze jest wstawić na godzinkę żywcówkę, albo podłubać długim spinningiem, ponieważ taka przerwa oznacza, że najpewniej przykleił się ładny szczupak.
Minusem lata jest to, że wieczorem, jeśli będziemy łowić na robaki to sumki (takie do 60 cm) nie dadzą podejść innym rybom. Dobrze jeżeli między nimi trafi się taki konsumpcyjny ok. 80 cm, co dość często się zdarza, ale one wolą jednego czerwonego robaczka. Na te większe sumy świetny jest kiełb, których tu jest ogrom.
Do metod gruntowych dobry jest tu średniej mocy federek, ale nie wolno zakładać zbyt cienkich przyponów, ja poniżej 0,16 mm nie schodzę. W każdej chwili może wziąć brzana czy karp. Na federka wieczorkiem dobrze jest założyć filecika, może też dziabnąć sandacz.
W okolicy niewielu łowi spinningiem, może dlatego, że na próżno szukać tutaj główek czy opasek. Do obłowienia pozostają głównie krzaki i burty. Najczęściej połowimy szczupaków i okoni. Ostatnio wgryzłem się w sandacze. Czasem trafia się duży kleń czy jaź. Boleń, jeśli się pokaże, to warto go przypilnować, z tej racji, że zazwyczaj jest spory, ale ciężko go przechytrzyć. Do jego złowienia wystarczy zwykły biały twister, ale trzeba być niezwykle cicho.
Wieprz w nocy, przynajmniej mnie, nie obdarowywał rybami. Godzinę, dwie po zmierzchu aż do świtu woda jakby zamiera. Nie wierzę, że ryby nie żerują, ale ja jakoś ich złowić nie potrafię.
Jesienią łowi się głównie drapieżniki. Dopiero wtedy dobrze biorą, tak do połowy grudnia, bo później już rzadziej i zaczyna się sezon ochronny. Jesienią padają głównie szczupaki, ale wcale niemałe, trafiają się nawet metrowce. Ja takich nie miałem, ale widziałem kolosy złowione głównie na żywca, bo w okolicy nie widuje się wędkarzy z ciężkim spinningiem. Ja jesienią rzadko tam łowię, więc nie mam szansy dobrać się do nich.
Jesienią najlepiej też biorą leszcze, czasem jak opętane. Niestety ja wtedy nie mam na nie czasu i najczęściej jestem tam tylko na jeden dzień, a to za mało.
Zimą dominuje miętus, ale jak trafimy na dzień to można ładnie połowić każdej ryby. Sam nigdy nie łowiłem, ale miejscowi czasem się chwalą. Niestety ich narzędziem połowu najczęściej są sznury.
Jeśli ktoś lubi ciszę nad wodą i naprawdę dziką rzekę, to naprawdę warto zajrzeć nad Wieprz. Celowo nie podaję tu konkretnej okolicy, bo całą długość rzeki w tych rejonach warto jest przemierzyć pieszo. Dodam, że z Dęblina mam 15 km. Fotek z rybami też nie ma, bo niestety mam tylko takie, które nie są na portalu mile widziane, w większości zrobione w pomieszczeniach, a tych znad wody jeszcze się nie dorobiłem.
Ostatnio niestety, coraz rzadziej tam wędkuję. Wolę szukać wielkich sumów, których tam raczej nie ma, bo kręcą się w Wiśle, gdzie teraz wędkuję częściej.
Na koniec jeszcze parę zdjęć znad Wieprza.
Jeśli ktoś chciałby tam zawitać, służę pomocą – oczywiście z odpowiednim wyprzedzeniem. Kilka osób zawsze mogę przenocować, a jak miejsc braknie to zorganizuje się namiot. Co prawda bieżącej wody nie ma, ale latem nie jest to problemem. Ostatnimi czasy w te okolice przyjeżdża coraz więcej wczasowiczów, ale na szczęście biwakują w dole od mojego domu rodzinnego, a na ryby i tak chodzę w górę, bo tam jest ciekawiej.
Marcin Jakubik *pacinek*
Komentarze
ps.A Wieprz jest Mazowsze czy Siedlce?
Miejsce bardzo ciekawe. Może by tam zorganizować jakiś zlot pod namiotami. Warszawa, Kraków, Rzeszów i jeszcze kilka większych miast ma w miarę blisko, więc i ludzi by nie zabrakło.
Myślę, że wielu chętnych będziesz miał, a szczęściarz z Ciebie, że to z progu możesz ryby łowić. Pozdrawiam ted
Bardzo dobry artykuł. Na zdjęciach zdołałeś uchwycic całe piękno Wieprza. Ten sosnowy las nad brzegiem przypomina troche miejscówki ze Skoków lub Niebrzegowa. Ja sam wychowałem się wędkarsko nad Wieprzem i łowię od Drążgowa aż do ujścia. Podobnie jak Ty, też zauważyłem kiepskie żerowanie ryb na Wieprzu od przynajmniej 5 lat. A przecież dawniej ta rzeka wspaniale żyła nocą.
Pozdrawiam
Sacha: Wieprz należy chyba w całości części nizinnej do ZO Lublin
Siksa: małe sprostowanie - mieszkam w Dęblinie, tam się wychowała oja matula, ale spędzam tam duuużo czasu, głównie latem i trochę wiosną; a internetu ja tam nie mam, choć jest bo kolega w laptopie korzystał:);
Odnośnie spotkania: nie ma z tym problemu, z tym, ze wiosną nie ma możliwośći. Studiuję dziennie sporo od domu i nie mam czasu żeby to zorganizować. pozatym ostatnie wichury zdemolowały mi stodołę i najpierw muszę tam porządek zrobić. ale latem nie ma problemu.
Pacinek rzeka w Twoich stronach jest bardzo piękna o czy świadczą fotografie.
Ale dla mnie Wieprz jest rzeką wyłącznie „wiosenną” krótko mówiąc na Wieprzu łowię wyłącznie wiosną, potem numerem 1 jest Bug. Tekst jest fajny i miło się czyta, serdecznie Ciebie pozdrawiam, Puzio.
Zdjęcia pięknie oddają klimat. Gratuluję artykułu!
Ależ Ci bracie zazdroszczę bliskości to tak pięknej, tak dzikiej, nieokiełznanej wody!
Od jakiegoś czasu ciągnie mnie Biebrza, równie nieokiełznana. Chyba wielce podobna. Prawie bezludna, prawie dziewicza. Na wskazany przez Puzia graniczny Bug - niestety, za daleko.
Podpisuję się pod pomysłem Siksy, by jakiś zlocik sprokurować. Spoko. Bractwo, które miałem przyjemność poznać m.in. dzięki WCWI, na pewno nie ograbi wody, nie zadepcze brzegów.
Mimo to - każdemu kto nigdy nie zapadł z teleskopem w nadwieprzańskich krzakach lub nie przeciągnął blaszką pod zarośnietym brzegiem - szczerze polecam ;)
Odnośnie artykułu to zostałem sprowokowany i jutro jadę nad rzekę w okolicach ujścia Tyśmienicy do Wieprza.
no i też jestem chętny na ewentualne spotkanko nad Wieprzem.
Pozdrawiam - Bartek
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.