28 maja 2009 r. spędziłem nad wodą, lecz nie jedną, a nad dwoma moimi ulubionymi łowiskami. Są nimi Jezioro Czarne koło mojej ukochanej miejscowości Boguchwały w woj. warmińsko-mazurskim oraz malutki staweczek niedaleko mojego domu, do którego regularnie wpuszczam różne rybki.
Stawek znajduje się niedaleko mojego domu, więc dotarcie nad niego nie zajeło mi dużo czasu. Po dotarciu na miejsce rozłożyłem się wygodnie na mojej ulubionej miejscówce, czyli stromej burcie między krzakami. Po uprzednim zanęceniu rozłożyłem sprzęt, na haczyk założylem białego robaczka i zarzuciłem zestaw blisko pływających liści, których jest tutaj mnóstwo. Czekając na branie zauważylem sarenkę przebiegającą w pobliżu. Po 5 minutach miałem już pierwsze delikatne branie. Jak się później okazało był to niewielki lin, około 0,5 kg, który po szybkiej sesji fotograficznej wrócił do wody. Przez kolejne 10 minut nie było prawie żadnych brań nie licząc karasia, który nie był większy niż 20 cm.
Następna godzinka upłynęła bardzo przyjemnie ponieważ zaczeły brać karasie. Wędkowałem jeszcze 2 godzinki i zacząłem szykować się do powrotu, gdy nagle spostrzegłem energiczne przytopienie spławika. Już po chwili byłem przy wędce i energicznie, aczkolwiek z wyczuciem zaciąłem. Poczułem dość duży opór i po dziesięciu minutach podebrałem ładnego lina, który miał 2 kg i równe 47 cm. Trafił on do siatki, w której było już pare przyzwoitych karasi. Podsumowując na stawku złowiłem 2 liny (0.5 i 2kg) z czego jeden odzyskał wolność oraz 37 karasi w przedziale 15-31 cm. Zabrałem tylko 10 największych, a resztę wypuściłem. Wróciłem do domu i czekałem aż nadejdzie wieczór ponieważ miałem go spędzić nad wspomnianym wcześniej jeziorkiem.
Nad drugą wodą zameldowałem się o 17. Zająłem ulubione miejsce na tzw. "wypływie". Zanęciłem 5. kulami zwykłej bułki tartej, które posłałem w okolice trzciny. Na haczyk znów założyłem białego robaka i ustawiłem półmetrowy grunt. Już w pierwszym rzucie nastąpiło branie, które na początku podbiło spławik do góry i zaczęło go prowadzić w kierunku trzciny jednocześnie go zatapiając. Po krótkim holu na brzegu miałem pokaźną krasnopiórkę (34 cm), którą wypuściłem ponieważ już na stawku nałapałem sobie rybek na kolacje ;) i postanowiłem nie łowić do siatki. Po półtorej godziny miałem na swoim koncie 21 krasnopiórek w przedziale 17-38 cm. Ryby te uważam za wybitnie sportowe i lubię je łowić, bo wspaniale walczą. Wędkowałem do godz. 21 i zwinąłem się do domu. Zresztą i tak brania krasnopiórek ustały i zaczęły brać krąpiki.
PS.Przepraszam za brak fotografii, które mam w komputrze, lecz zwyczajnie nie potrafię ich dodawać ;)
Krzysztof Teller *Reamedes*
Komentarze
Czekamy na kolejne kawałki i fotki (najlepiej prześlij je mailem, TJ sobie poradzi).
Nie żebym się czuł jak \"wędkarski nestor-recenzent\", ale po kilkuzdaniowych \"błyskach\" innych nastolatków, kończonych zazwyczaj określeniem gdzie ich mogą wszyscy pocałować, to ten tekst i jego autor zasługują na ukłon... :) Jeśli nie do ziemi to przynajmniej do pasa, co niniejszym czynię...
Nie kpij z nestorra,
bo przyjdzie porra,
i na Zorra,
kiedy wiek się z nim uporra. :grin
Żadnych kpin nie miałem w głowie,
Kogo spytasz, każdy powie,
Lecz, że lat też mam niemało,
to tak mi się napisało...
Ukłony niziuchne.
A Wam, koledzy- weterani coś dorzucę:
Oba chłopy- Hil i Zorro
Zamieszania robią sporo.
Nie odpuszczą okazyji
do żartów i breweryji.
A że jeden wart drugiego-
szybko skapniesz się, Kolego.
Nie da się nie lubić drani,
bo na prawdę są kochani. :grin
bo się kocham w tej dziewczynce (?!)
Pragnę z nią pójść w las na grzyby,
na czubajki-kanie, nie na ryby.
O tym marzę i tym żyję!
(Ona wie do czego piję).
Ale jeśli jestem drań
Sam się dorwę do tych kań!!!
Stynkę uwieść chce Hilarry.
W las ją wieczorrową porrą
Ciągnie jak \"nocniki\" Zorro.
Nie odpuści żadnej \"kiecki\"
Hil, szwoleżer \"krakowiecki\"...
cichcem przez ocean łypie
I gdy dojrzy gdzie amorry,
nie da przebić się w dowcipie...
Lubię te WCWI-jowskie stadko,tedy bierę wnet wędeczkę i zasuwam na noc nad Warteczkę :grin
\"oprztyk\" za czubajki - kanie.
Lecz ja wnet go rozczaruję:
tak je wielbi, że daruję!!!
Skoro o nich śni i marzy
to niech sobie i pogwarzy.
A że kieckom nie przepuści
dobrze wiemy to, a juści!!!
Mimo,że jest \" w kwiecie wieku\"
wiele werwy w tym człowieku.
Jest jak czosnek- z każdej strony:
Siwy łeb- ogon zielony :grin :grin :grin :grin
W sile trwa, bo korzeń zdrowy!!!!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.