Tomek, od jakiegoś czasu przebywający w Irlandii podzielił się z nami swoimi pierwszymi wędkarskimi wrażeniami z pobytu na Zielonej Wyspie. Miejmy nadzieję, że nie ostatnimi.
Już od ponad dwóch miesięcy mieszkam i pracuję w Irlandii, w niewielkiej, nadmorskiej miejscowości Dingle (pd.-zach. Irlandii), leżącej na półwyspie o tej samej nazwie, którego zachodni kraniec jest najdalej na zachód wysuniętym miejscem w Europie.
Podróż liniami Central Wings przebiegła bez zakłóceń. Podczas odprawy na Okęciu obawiałem się tylko o prawie kilogram główek jigowych w moim bagażu podręcznym. Na szczęście główki nie wzbudziły zainteresowania Straży Granicznej, w przeciwieństwie do pilników do paznokci wydobywanych z kosmetyczek niektórych pań ;-).
Oczywiście na ryby wybrałem się pierwszego dnia pobytu na „Zielonej Wyspie”. Z kolegą pojechaliśmy pospinningować z klifów, w niewielkiej wąskiej zatoce Oceanu Atlantyckiego.
Warunki były fantastyczne: piękna słoneczna pogoda, niezbyt silny wiatr (w Irlandii wieje zawsze…) i zaczynający się przypływ.
Michał łowił tradycyjnie: kij 270 do 300g, żyłka 0,50, a na agrafce German’s Spratt (ni to pilker, ni to wahadłówka – tu wszyscy na to łowią, a w sklepie sportowym w Dingle nie ma praktycznie innych przynęt). Postanowiłem łowić po polsku: kij Cormorana 240 do 30 g (mój sprzęt właśnie był w drodze do Irlandii), kołowrotek Dragon Impulse i żyłka Sufit Xcelon 0,40 (do tej pory, a minęły już ponad 2 miesiące, żyłka rewelacyjnie się sprawuje, nie osłabił jej nawet kontakt z silnie zasoloną wodą Atlantyku).
W zatoce podczas przypływu jest ok. 15 metrów głębokości. Na główkę o masie 23 g. zakładam niebiesko-białego Manns’a Predatora. Pierwszy rzut i podczas opadu czuję lekkie stuknięcie. Wyciągam kopyto bez ogonka! Na hak jiga wędruje czarno-perłowe kopyto Relaxa. Drugi rzut i w opadzie typowe pstryknięcie sandaczowe. Zacinam i jest!!!! Pierwsza irlandzka ryba!!! Po kilku minutach ostrej walki Michał schodzi nad wodę, mrucząc pod nosem o prawie frajera oraz inne niecenzuralne teksty pod moim adresem, by podebrać pollocka, czyli rdzawca. Ryba ma ok. 3 kg.
Rdzawce biorą na kopyto w każdym rzucie. Mają średnio 1-2 kg. Wreszcie i Michał zacina pierwszego rdzawca na Spratta. W końcu brania ustają. Michał jest zdziwiony brakiem w zatoce wszędobylskich makreli, ale jak się później okazało, ryby te podchodzą do wybrzeży Irlandii dopiero wiosną.
To była moja pierwsza wyprawa. Teraz często łowię pstrągi i niewielkie trocie w rzekach wpadających do zatoki oraz muchuję w przepięknych śródleśnych (lasy w Irlandii to dość rzadka formacja roślinna…) jeziorkach z tęczakami.
Przede mną jeszcze najlepszy sezon i na oceanie i na wodach śródlądowych. A w planach złowienie płaszczki i bassa morskiego oraz wyprawa na łososie i szczupaki w okolice Shannon.
Pozdrawiam z Irlandii - tpe
foto: Kasia, Michał, tpe
Komentarze
Oczywiście ze szczególnym uwzględnieniem Irlandzkiego Związku Wędkarskiego :)))))
PS. Chodzi mi mniej niż więcej o pokazanie organizacji wędkarstwa w Irlandi, coś takiego, jak voltek o Belgii napisał..
Pozdrawiam
W maju popróbujemy lekko pospiningowac w podobnej scenerii. Z niecierpliwością oczekuję ciągu dalszego.
Zeby mi kto tam kazal pracowac :grin
To wielka i gleboka woda. Ot, tyle wiem o siedzibie legendarnego potwora o imieniu Nessie. Moge liczyc na Twoja pomoc? /2 pytanka..
W gre wchodzi spinning. Z czym tam startowac(sprzetowo-przynetowo)?
Jest sens probowac polowow z brzegu (koniec kwietnia, ew. poczatek maja)?
Niby to dwa rozne kraje, jednak licze na podobienstwo jezior irlandzkich i szkockich. Dzieki za ewentualna pomoc.
Wyspiarskie pozdrovienia.
kofiastY
Jak pojawią sie makrele o będzie zabawa - pływaja stadami, a całe stado odprowadza holowaną rybę, więc warto miec kogoś obok, komu holem zwasz następna rybkę, łowiłem je na srebrzyste wąskie wahadełka i woblery, na pstrągowym sprzęcie 40-50 cm ryby waczyły super...
A co z jakimkolwiek regulaminem???
P.S. Już niedługo c.d.
P.S. Już niedługo c.d.
P.S. Już niedługo c.d.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.