Ewa nadesłała informacje o łowisku komercyjnym w okolicach Łodzi. Co zważywszy na lokalną, mierną zasobność w miejsca do wędkowania może być niezłą alternatywą.
Nie przepadam za łowiskami komercyjnymi, ale to mogę polecić z czystym sumieniem.
Łowisko:
Łowisko tworzy kompleks stawów, z których główny to zalew przy młynie na rzece Ciosence. Przez akwen przechodzi koryto rzeczki, co podnosi atrakcyjność łowiska. Głębokość wody waha się od 0,5 przy brzegu do 3m w nurcie przy wysokim, wiosennym stanie wody. Poniżej planik:
Nie będę opisywać łowiska dla niedzielnych wędkarzy, bo tam rzuca się wędkę i za kilka minut się ma. Karp i bester na kukurydzę, nawet sum się na nią załapie, zwłaszcza w towarzystwie czerwonego robaka. Tam wędkują w wakacyjne weekendy okoliczni działkowicze. Polecenia godne jest łowisko na zbiorniku głównym. Tam nie wiadomo, co się uwiesi haka. Naturalny rybostan został wzbogacony, a łowisko jest dość systematycznie dorybiane.
Gdzie szukać ryby? Zależy jakiej. W nurcie (widać po powierzchni wody jak biegnie koryto) wiadomo, w płytszym rozszerzeniu od strony drogi karp i karaś, wzdłuż brzegu od strony mini-molo siedzi w wypłyceniu sum. Z molo ładnie się można pobawić bacikiem: leszcz, płoć, jaź, czasem dorodny karaś. Na spinning okoń, szczupak, sandacz. Podobno bywa węgorz, ale ja go nie złapałam.
Infrastruktura:
Przy drodze jest szutrowy parking (bezpłatny). Gospodarz daje baczenie na pojazdy. Na głównym zbiorniku mini-molo, przy brzegu zadaszona altana z grillem, stołem i ławkami. Wzdłuż brzegów pomościki lub drewniane ławy do siedzenia i rozłożenia majdanu.
Łowisko jest czyste, kosze na śmieci porozkładane. Widoki ładne, choć ostatnimi czasy zepsuł je ekran autostrady. Na szczęście hałas nie przeszkadza. Wędkarzom towarzyszą ptaki: mewy, kaczki krzyżówki, bociany, kruki, gołębie grzywacze, jastrzębie i cały ptasi drobiazg. Jest co poobserwować czekając na branie. Młyn pracuje, można Koleżance-Małżonce przywieźć wspaniałą mąkę do wypieków, świeżą i pachnącą jeszcze łanem, za 1 zł za kg.
Gdyby ryba nie brała, a żona czekała z patelnią, zawsze można ją kupić u gospodarza za ceny umiarkowane. No i można kupić rybę wędzoną. Polecam wędzonego suma i węgorza. Ale jest też leszcz, pstrąg, karp, karaś. Eksperymentalnie gospodarz wędził ubiegłego lata trochę ryb morskich dla działkowiczów: był łosoś, maślana... Nie wiem, jak w tym roku. Widziałam naocznie słodkowodne w wędzarni.
Opłaty:
Za wędkowanie - 5 zł od osoby na dzień,
Za ryby - te, które zabierasz z łowiska. Aktualny cennik wywieszony przy wjeździe. Ostatnio płoć i karaś były po 6 zł, pstrąg po 13 zł, szczupak po 16 zł. Najdroższy bester - 25 zł za kilogram.
W zasadzie trzeba zabierać złowione ryby, ale z gospodarzem można się dogadać: zwłaszcza w sezonie jest duże zapotrzebowanie na ryby, po które przychodzą działkowicze - można więc zostawić je „bezkarnie”. Tyle, że trzeba się domówić przed rozpoczęciem łowienia, żeby nie mieć niepotrzebnych stresów portfelowych.
Dojazd:
Z Łodzi na Zgierz i dalej „jedynką”. Mijamy Zgierz i tuż za wiaduktem autostrady zjeżdżamy z jedynki na Sokolniki. Mijamy pierwsza miejscowość - Adolfów i na rozjeździe skręcamy w prawo. Na tym rozjeździe jest tablica informacyjna o łowisku. Stamtąd około 4 kilometrów „jak droga prowadzi” do następnego rozjazdu. Tu zjeżdżamy z asfaltu na drogę szutrową, mijamy mosteczek na Ciosence i przejeżdżamy przez ciąg kilku zabudowań (w jednej z zagród 2 gniazda bocianie). Po prawej stronie widać w oddaleniu kolejne zabudowania i młyn. Trasa jest oznakowana, ale trzeba patrzeć uważnie. Dobrej zabawy!
Ewa Ćwikła *Stynka*
Komentarze
A co do artykułu - Ewa znów pokazała kunszt, że nie tylko obrazy słowem malowane, ale także syntetyczne słowa opisujące z zegarmistrzowską precyzją są jej nieobce...
Czyli, inaczej... sterlet ;)
A jeśli się mylę, to proszę o poprawkę... :?
Z tym sterletem to mi się coś pozajączkowało... :roll
Dzięki, Stynko, za poprawkę.
Pozdrawiam... z zawstydzonym wyrazem pyszczydła ;)
Wypinacz moze Ci sie przydac - rybki potrafia lyknac przynete b.gleboko.
Ja jeszcze nie zabralem zadnej ryby :) nie liczac wedzonych - palce lizac (szczegolnie sum...).
Kilka razy wlascicielka prosila, zeby zlowione karpie przynosic do niej a nie wypuszczac.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.